Pożegnanie z Piotrkiem i już jadę dalej.
Tym razem przygarnęli mnie znajomi przebywający w Belfaście-pozdrowienia dla wszystkich. Kilka godzin w autokarze i już możemy z sobą rozmawiać. Na dworcu powitała mnie czarna taksówka i ceglane szeregowce i oczywiście Jureczek - pozdrawiam serdecznie :*
Popołudnie spędziliśmy w parku miejskim oglądając zmagania piłkarskie znajomych i spacerując po zadbanych alejkach. Wieczorem długa rozmowa przy herbatce. Jak to dobrze porozmawiać z życzliwymi ludźmi tak całkowicie spokojnie i normalnie.
Rano wymarsz do ogrodu botanicznego Los Paraques z domem palmowym (niestety nie pamiętam jak było z wejściem) i spacer romantycznymi alejkami do centrum Belfastu. Zwiedzanie miejskich kościółków i Belfast City Hall, gdzie udało mi się udzielić wywiadu na temat celu przyjazdu polaków na wyspy :) - zwiedzanie oczywiście :D
Dwa kolejne dni również spędziłam w Belfaście szwendając się po mieście, kupując upominki dla rodziny i szykując się do powrotu do Polski, wiem, że będzie ciężko. Dam radę.