Dziś dzień moich urodzin, poranne świętowanie z rodziną, myślami jestem na morzu - pierwszy rejs promem.
Spakowałam niewielki plecak przecież to tylko 4 dni: jedzenie, ubrania, aparat ... jestem gotowa!
Ze znajomymi spotykamy się na miejscu, Celinka wzięła ogromną torbę, Mireczek plecak ze stelażem, czy ja o czymś nie zapomniałam? Przebiegam myślami wszystko co zabrałam i usiłuję wymyślić co jeszcze? co jeszcze? nic nie przychodzi mi do głowy.
Wspinamy się na pokład, wiem Scandinavia z Polferres nie jest wielkim promem ale za pierwszym razem robi wrażenie, wychodzimy na górny pokład - jeszcze pomacham mamie, popatrzę na pomnik na Westerplatte i słyszymy sygnał odjazdu.
Szukamy kabin, tak małych pokoików jeszcze nie widziałam, zajmuję łóżko na górze.
Zwiedzamy cały prom nie pomijając najniższych pokładów. Zaczynamy zwyczajne promowe życie: bar, spacer dyskoteka. Trochę buja na szczęście nie łapie mnie choroba morska, jeden z nas wraca do kabiny - widocznie nie każdemu służą morskie klimaty ( a przed nami jeszcze 4 dni na promie) mamy nadzieję, że koledze przejdzie.
Rano budzimy się pięć minut przed zakończeniem śniadania.