Pierwszy samodzielny dzień poza granicami naszego kraju; pierwszy lot samolotem, a teraz pierwszy wpis blogowy mam termę.
W podróż udałam się z koleżanką Mają i jej chłopakiem Kubą. Celem podróży była praca - cel nie został zrealizowany :)
Ponieważ podczas tej podróży nie miałam aparatu relacja z niej nie będzie miała zbyt wielu zdjęć (te co są wykonane zostały przez Maję).
W Dublinie wylądowaliśmy po północy. Pierwsza rzecz jaka mnie zaskoczyła po wyjściu z samolotu to kierownica po prawe stronie taksówki, niby każdy z nas wie, że na wyspach obowiązuje lewostronny ruch drogowy, ale zupełnie wyleciało mi to ze świadomości.
Pierwszą noc spędziliśmy u znajomej Maji, która właśnie wyprawiała urodziny, dom pełen ludzi, DJ, setki butelek piwa i nie tylko, muzyka do 4 nad ranem wypoczynku brak.