Nie jesteśmy osobami, które lubią spędzać urlop leżąc plackiem na plaży, jednak Miesiąc Miodowy postanowiliśmy spędzić w słonecznej Grecji na wyspie Rodos z biurem podróży.
Wycieczkę wykupiliśmy cztery dni przed planowanym wyjazdem. Wylot jest z Gdańska o godzinie 11, powrót do Poznania, dzięki temu będziemy mogli odwiedzić moich świeżo upieczonych teściów :)
Na autobus na lotnisko biegniemy, na szczęście zdążyliśmy na niego. Odprawa odbywa cię planowo. Spotykamy nowożeńców, którzy brali ślub godzinę przed nami w tym samym kościele. Podczas odprawy dowiadujemy się, że lot jest opóźniony o 4 godziny. W ramach rekompensaty dostajemy bon na bułkę i 0,3 litra wody mineralnej w barze.
Na lotnisku czeka dużo osób więc nie za bardzo mamy gdzie spędzić te 4 godziny. Trochę koczujemy, pod ścianą (zdj. 1), trochę na schodach, decydujemy się również na małą rundkę helikopterem po lotnisku (fot.2) Po długim oczekiwaniu wsiadamy do samolotu (fot.3) by późnym wieczorem wylądować na greckiej ziemi.