Jak rozpocząć długi majowy weekend? Nie ma nic lepszego niż spływ kajakowy. Nauczeni doświadczeniem decydujemy się na spływ jednodniowy i to był chyba dobry wybór. Poranek wita nas słoneczny aczkolwiek zimny.
Na miejsce spływu wybieramy rzekę Radunię, jednak nie w jej 'najatrakcyjniejszym' fragmencie, a jeden odcinek wcześniej. Powody są dwa: po pierwsze zabieramy ze sobą Adasia, który nigdy nie spływał, po drugie niedawno dowiedzieliśmy się, że nasza rodzinka się powiększa, więc potencjalna kąpiel w kwietniowej, zimnej wodzie z Maluszkiem w brzuszku nie byłaby zbyt wskazana.
Spotykamy się wszyscy (ja x2, Tomek,Justyna, Andrzej, Adaś) ok. 9 rano i wyruszamy w trasę.
Pierwsze kłopoty napotykamy jeszcze w Gdańsku, niestety okolice lotniska są remontowane i nie możemy wyjechać na właściwą drogę, po kilku okrążeniach docieramy na właściwą trasę, gdzie wita nas korek przed Chwaszczynem.
Na szczęście na umówione miejsce docieramy na czas.
Czekając na pana z kajakami wygrzewamy się na słońcu na pomoście na jeziorze Ostrowskim (zdj.1) oraz uzupełniamy zapasy spożywcze.
Kajaki wodujemy pod mostkiem (zdj. 2,3), woda wydaje się równa lecz bystra. Pierwszy startuje Adaś w jedynce i niestety nim my zdążyliśmy wejść do swoich kajaków, Adam zahaczył o jedyny kamień i zaliczył pierwszą w swoim życiu wywrotkę kajakową (zdj. 4). Na szczęście woda była płytka, jednak zdołał się zmoczyć :(
50 metrów dalej czeka nas przeprawa przez bystry spadek wody, tym razem udało się bez przewrotek, jednak ja zostałam zmoczona 'falą uderzeniową'.
Początek zapowiada się ciekawie :)