Mediolan był piękny jednak zwiedzanie jego wykończyło nas bardziej niż przeprawa rowerowa, upał i brak ochłody w jeziorku dał się nam mocno we znaki. Po powrocie pierwsze co wskoczyliśmy w stroje i skorzystaliśmy z basenu. Następnie rozłożyliśmy karimaty przed namiotem, otworzyliśmy czerwone, kartonikowe, półwytrawne (sądząc po smaku) wino (1,2,3) i obserwowaliśmy zjeżdżających turystów. W szczególności naszą uwagę przybiła para francuzów, którzy rozkładali namiot zaczynając od tropika (4), co im zajęło godzinę, następnie rozkładali sypialnię – do tego etapu już nie dotarliśmy gdyż winko się skończyło i postanowiliśmy pójść na pizzę (5,6). Po obfitym ale wyjątkowo smacznym posiłku – była tu najlepsza pizza, której mieliśmy okazję skosztować we Włoszech – wróciliśmy do namiotu i zasnęliśmy.